NA POCZĄTKU BYŁO ŻYCIE…

napisala | kwi 18, 2022 | Czytelnia, Psychologia | 0 komentarzy

NA POCZĄTKU BYŁO ŻYCIE...

PRZYWIĄZANIE

Ludzkie niemowlę jest istotą niezwykle wrażliwą. Opuszczając względnie stałe, bezpieczne i przewidywalne łono matki, przychodzi na świat bezradne i w całości zależne od swojego otoczenia. Nie jest w stanie poradzić samo sobie z fizycznym, emocjonalnym i środowiskowym wyzwaniami z powodu niedostatecznie rozwiniętego układu nerwowego. Aby przetrwać, potrzebuje opieki i ochrony swoich opiekunów. 

 

Tą niedojrzałość układu nerwowego lubię opisywać następującą alegorią: wyobraź sobie na moment, że Twoje ciało nie posiada skory. W ten sposób, wszystkie Twoje wewnętrzne organy byliby na wierzchu. Każdy dotyk byłby jeszcze bardziej odczuwalny, a ból z tym związana jeszcze intensywniejsza. Cechowała by Cię nadwrażliwość i zwiększoną reaktywność na bodźce.

Za nowo narodzone dziecko, od pierwszego momentu opuszczenia łona matki, wszystko jest “za dużo”. Nowe bodźce świetlne, zapachowe, dźwiękowe, dotykowe zalewają niedojrzały układ nerwowy. Do tych nowych bodźców zewnętrznych,  dołączają również bodźce wewnętrzne z własnego ciała jak np. poczucie głodu, które do tej pory było zaspokajane z “automatu”.  To poczucie bycia „zalanym”, jest konsekwencją niedojrzałości układu nerwowego, który jakby nie miał jeszcze “skóry”. Będzie się ono powolutku rozwijać i dojrzewać, gdy dopiero w około 20 r/ż osiągnę swoja pełna dojrzałość. Tak, aż tyle trwa osiągnięcie pełnego rozwoju naszego układu nerwowego i jest to cechą charakterystyczną dla naszego gatunku.

 

Za niemowlę, bodźce zewnętrzne i wewnętrzne są bodźcami stresowymi, wobec których jest ono bezradne i nie ma możliwości poradzenia sobie samo z nimi. Jedynie co potrafi, to reagować płaczem jako sygnalizatorem swoich potrzeb i próbą zwrócenia na siebie uwagę swoich opiekunów.

 

Natura ma swoją mądrość. 

 

Teoria etologiczna psychologii rozwojowej  wnosi swój cenny wkład do zrozumienia określonych zachowań i znaczenia instynktów u ludzi i zwierząt na tle ewolucji. Z dorobków naukowych tej teorii i we wynikach własnych obserwacji, Londyński psychoanalityk i psychiatra John Bowlby stworzyli Teorie Przywiązania (Attachment Theory) rozwijając ją później razem z Mary Ainsworth.

 

Podstawowym głównym założeniem teorii przywiązania było rozpoznanie biologicznego uwarunkowania jako ewolucyjne konieczności i potrzeby przywiązania dziecka do opiekunów.  Wiąże się ono z bezwzględną potrzebą niemowlęcia do utrzymywania fizycznej bliskości z opiekunem jako gwarancją przetrwania i fizycznego poczucia bezpieczeństwa. Bowlby rozszerzył swoją teorie dodając, że dostępność opiekunów jest spostrzegana w wymiarze nie tylko ich fizycznej obecności mającej chronić przed zagrożeniem, lecz także w wymiarze ich emocjonalne dostępności jako stałego źródła emocjonalnego wsparcia i emocjonalnego poczucia bezpieczeństwa.

 

Autentycznie przezywane poczucie bezpieczeństwa składa się właśnie z fizycznego i emocjonalnego poczucia bezpieczeństwa.

 

Teoria przywiązania miała i nadal ma niezwykle ważny dorobek do psychologii i psychoterapii:  wyjaśnia ludzką tendencję do tworzenia więzi emocjonalnych, akcentuje ważność pierwszych miesięcy i lat życia dziecka, kiedy tą więź pierwotna się formuje i jej wpływ na rozwój osobowości człowieka, wyjaśnia dlaczego w dorosłości wybieramy takich partnerów jakich wybieramy i tworzymy takie, a nie inne z nimi relacje, lecz również pomaga w rozumieniu powstania różnych zaburzeń psychicznych i drogowskazów do ich leczenia.

 

No więc tak, rodzimy się bezradni i zależny,  z wrodzonym biologicznie wewnętrznym programem do przywiązania się

 

Może czytasz teraz ten artykuł i myślisz “ ja tak nie mam, całkowicie mi na przywiązaniu z innymi istotami ludzkimi nie zależy ”. Uznaje, że możesz tak czuć jak czujesz. Wynika to jednak z faktu, że coś poszło nie tak w “systemie wiązania się”, a ni z tego, że urodziłeś się z jakimś defektem, który kazał Ci nie przywiązywać się.  Więcej o tym, w innym artykule ;).

 

 

WEWNĘTRZNY PROGRAM PRZYWIĄZANIA

 

Rodzimy się bezradni i zależny, z wrodzonym biologicznie wewnętrznym programem do przywiązania się

 

Jest to pewien fakt, pewna prawdą na jaką możemy się oprzeć. Prawda zawsze nas wyzwala. 

 

W tym przypadku może wyzwolić nas z głęboko zakorzenionego poczucia, że “coś z mną jest nie tak”. To co sprowadza pacjentów do gabinetu psychoterapeutycznego można by zdefiniować właśnie tym zdaniem. Jest ono sednem wewnętrznego poczucia cierpienia  spowodowanego poczuciem, że gdzieś głęboko ukryta za różnym odsłonami  za jakim funkcjonujemy w życiu zewnętrznym, jest jaka ciastka mnie: zdeformowana, uszkodzona, chora, zła itd. W wewnętrznym przeświadczeniu, tacy właśnie urodziliśmy się.  

 

Nie jest to prawdą, mimo tego, że możemy wierzyć, że jest. 

To poczucie wewnętrznego cierpienia zawsze jest w jaki sposób związane z relacjami z innymi ludźmi, relacjami jakie obecnie mamy w życiu dorosłym, lub relacjami jakie chcielibyśmy mieć ale ich nie mami. Niezależne od powodów zgłoszenia, które mogą być rożne na tyle na ile jesteśmy wszyscy rożni od siebie, wszystkie drogi tak naprawdę nie prowadzą do Rzymu ;), ale do relacjach międzyludzkich.

 

Ziemia się kręci wokół słońca, a życie ludzkie około relacjach z innymi istotami ludzkimi. 

 

Pierwszą i okazuje się najważniejszą edukację na temat bliskich relacjach dostaliśmy będąc jeszcze z pieluchą w majtkach. Wiedzą tą śledzi nas  “od kołyski do grobu”. 

 

Wrodzony biologicznie wewnętrzny program przywiązania się, działa tak samo jak potrzeba pokarmu lub snu. Kiedy w grę chodzi przetrwanie, nie liczy się chce/nie chce, potrzebuje/nie potrzebuje. Musimy jeść i spać, aby żyć, tak samo, aby przetrwać ludzkie niemowlę musi się przywiązać do swoich opiekunów. Nie ma wyjątków.

 

Ponieważ dziecko musi się przywiązać aby przetrwać, zrobi wszystko co w jego mocy aby się to udało. Będzie się dostrajać do opiekunów i przystosować do ich wszystkich zalet jak i wad. Od ich bliskości fizyczne i emocjonalnej zależy jego poczucie bezpieczeństwa.

 

Przywiązanie to tworzenie więzi w relacji opartej na bliskości. 

 

Od jakości tej pierwszej relacji, zależą przyszłe relacje dziecka w jego życiu dorosłym.  

 

Jakie koszty dziecko podniesie w tym procesie dostrajania się i przystosowania do opiekunów i o różnych jakościach przywiązania przeczytaj w następnych artykułach.   

Podziel się z mną w komentarzach. 

P.S.

Jeśli chcesz być na bieżąco, zapraszam Cię do zapisania się na newsletter i polubienia moje stroni na Facebooku Psyche i Soma | Facebook

Więcej o metody Lowena możesz przeczytać klikając na tekst. 

O tym jak wyglądają warsztaty i praca w grupie terapeutycznej możesz poczytać w tym tekście.

O psychoterapii metodą Lowena przeczytasz w tym tekstu.

Zobacz również jak możesz sobie pomóc oswoić swoja złość

Weź udział w dwudniowych warsztatach metodą Lowena.

0 komentara

Wyślij komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

pl_PLPolski